73
Products
reviewed
146
Products
in account

Recent reviews by ★ Excal ★

< 1  2  3  4  5 ... 8 >
Showing 21-30 of 73 entries
3 people found this review helpful
1.9 hrs on record
Nie ukrywam, że gra jest mocno przeciętna. A jako horror wychodzi jeszcze gorzej.
Przejście całej gry za pierwszym razem nie powinno zająć więcej, niż pół godziny. Natomiast jeśli ktoś chce zapolować na wszystkie achievementy, to może je zdobyć, przechodząc grę po raz drugi, co powinno zająć mu już niespełna 15 minut.
Sama gra jest króciutka (obydwie rozgrywki - pierwsza na podstawowe przejście gry, druga - na zdobycie wszystkich sekretnych dokumentów - zajęły mi 42 minuty).
Pod względem graficznym jest nieźle.
Muzyka nadaje klimatu, ale nie wybija się jakoś mocno ponad inne aspekty gry.
Gra aktora głosowego nie jest jakaś wybitna.
No ale teraz przejdźmy do najważniejszego, bo skoro jednym z tagów jest "Horror", to pewnie zadajecie sobie pytanie: czy ta gra straszy? Czy grając w nią, musiałem co 5 minut zmieniać pampersa? Odpowiedź brzmi: absolutnie, k***a nie xD
W grze mamy jakieś nie wiem, 5 momentów? W których wita nas nagły głośny dźwięk, towarzyszący temu "strasznemu momentowi". Problem w tym, że nie jest on ani trochę straszny, gdyż przed tym, jak się wydarza, nasza kamera automatycznie kieruje się w stronę tejże "strasznej" sceny. Jest bodajże tylko jeden moment, w którym tak się nie dzieje, co skutkuje tym, że jest to najstraszniejszy (co nie znaczy, że wcale taki straszny) moment w całej grze. Szkoda, że twórcy nie zdecydowali się na więcej takich zabiegów jak w tym jednym momencie, bo gra by na pewno na tym zyskała.
(drobny spojler!) Dodatkowo w świecie gry możemy znaleźć kilka kartek/notatek towarzyszy-żołnierzy głównego bohatera, którzy monitorowali zmiany zachodzące podczas ich pobytu w tej placówce. Jest to dość popularny, ale fajny zabieg, gdyż dowiadujemy się, co zaszło przed naszym wybudzeniem się ze śpiączki. Dodatkowo po drugim przejściu gry i zdobyciu sekretnych dokumentów, możemy z pozycji menu głównego przeczytać je i dowiedzieć się paru ciekawych rzeczy
(koniec spojlera)

Ocena końcowa: 5,5/10. Jeśli masz wolny wieczór i szukasz króciutkiej, raczej niestrasznej gry do przejścia, to jest to gra dla ciebie. Lub jeśli lubisz zbierać achievementy, to również mogę polecić ten tytuł, gdyż zdobycie ich wszystkich jest bardzo łatwe.
Posted 20 February, 2024. Last edited 25 February, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
1 person found this review helpful
105.3 hrs on record
Jako iż przeszedłem już souls-like'owe tytuły, jak Jedi: Upadły Zakon, The Surge 2 czy też Elden Ring, postanowiłem zapolować na sławną trylogię Dark Soulsów. Wraz z nastaniem Chińskiego Nowego Roku, w sklepie Steam pojawiło się sporo zniżek na wiele gier, w tym część tytułów od znanego na całym świecie studia FromSoftware, które zakupiłem bez większego zastanowienia. Wiedziałem, że każda ze wspomnianych trzech części będzie prawdopodobnie trudniejsza, niż jakakolwiek souls-likeowa gra, którą przeszedłem do tej pory. Mimo iż wolę gry RPG, w których mogę się zrelaksować i nie martwić zbytnio o to, że zginę na dwa, góra trzy hity od przeciwnika, dałem tym tytułom szansę.

Na pierwszy ogień poszedł oczywiście Dark Souls Remastered, odświeżona wersja pierwszej odsłony Dark Souls (swoją drogą, ta "ulepszona" wersja została stworzona przez polskie studio QLOC. Bez rozpisywania się, powiem tylko tyle - mogli się postarać bardziej). Nie będę opisywać po kolei mojej przygody i co-i-jak się działo na mojej drodze aż do zakończenia gry. Zamiast tego wymienię po prostu plusy, minusy, jak i aspekty gry, do których mam ambiwalentny stosunek.

PLUSY:
- ścieżka dźwiękowa. Pewnie zbierze mi się od fanów serii, ale mimo iż uwzględniłem ten aspekt w pozytywach, nie uważam OSTu pierwszej części za jakiś wybitny. Jest po prostu dobry. Oczywiście mamy parę perełek, jak chociażby Ornstein i Smough, Gwynevere, czy też Gwyn (który ma zdecydowanie najlepszy OST w pierwszej części), lecz reszta bossów nie wypada bardzo dobrze w porównaniu do wyżej wymienionych;
- lore. Coś, co chyba w każdej grze FromSoftware wypada zawsze dobrze. Już z samych przedmiotów, broni i pancerzy możemy wiele dowiedzieć się o świecie gry, nie wspominając o dialogach z NPCtami oraz zwiedzaniem lokacji, które nie raz kryją sekrety, gotowe do odkrycia dla głodnych wiedzy graczy;
- różnorodność broni. Nie ważne, czy lubisz ogromne miedze, rapiery, kusze, łuki, czy wolisz najprościej w świecie dzierżyć miecz i tarczę - zawsze znajdziesz coś pod swój styl gry;
- różnorodność pancerzy, z czego wiele z nich jest wykonanych naprawdę dobrze (np. zbroja Havela, czy też Giganta);
- różnorodność przeciwników;
- cutscenki (szczególnie te wprowadzające do walki z bossami);
- (MINI-SPOILER!) możliwość późniejszej teleportacji między poszczególnymi ogniskami;
- skróty między lokacjami;
- questy - fajnie wykonane. Co prawda czasem trzeba się nieźle nagłówkować, lub skorzystać z pomocy poradnika, żeby pchnąć poszczególne questy dalej, lecz nie zmienia to faktu, że wykonane są naprawdę dobrze i dodają głębi światu gry;
- bossowie - coś, z czego seria Dark Souls jest najbardziej znana. W pierwszej odsłonie serii wypadają oni na ogół dobrze. Z jednej strony mamy bossów takich, jak jak Gwyn, Wilk Sif, czy też Gargulce Dzwonu (które są według mnie świetnym bossem, z bardzo różnorodnym move-setem i dobrym testem dla początkujących graczy), z którymi walczyło mi się z dużą przyjemnością...lecz z drugiej strony mamy takie poczwary, jak Łoże Chaosu (bezapelacyjnie jeden z najgorszych bossów w historii gier od FromSoftware), czy też Demon Firesage (który w ogóle powinien zostać wyrzucony z gry. Co więcej, jestem w 100% pewny, że gra by na tym nie straciła, a co więcej - zyskała), które nie powinny ujrzeć nawet światła dziennego (no i w sumie nie ujrzały, bo są hen głęboko pod ziemią, hehehe);

AMBIWALENTNY STOSUNEK:
- grafika. Wiadomo, gra stara, toteż nie będę jej zbytnio oceniał. Jednak tak jak już wspomniałem - Remaster pozostawia NAPRAWDĘ dużo do życzenia, gdyż nie został według mnie wykorzystany, jak należy. A szkoda, bo mogliśmy otrzymać coś znacznie, lub chociażby trochę lepszego;
- straszny grind nie tylko materiałów, ale i osiągnięć. Bardzo chciałem dać ten aspekt do minusów, lecz po głębszym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że Dark Soulsy to przecież gry dla masochistów. Z tego też względu przejście gry 2,5 razy, żeby zdobyć wszystkie osiągnięcia to dla nich nic xD

MINUSY:
- druga część gry. Pewnie myślisz sobie teraz: o czym on pie***li? Już wyjaśniam: Dark Souls Remastered gdzieś do momentu walki z Smoughiem i Ornsteinem ogrywało mi się bardzo dobrze, a może i nawet świetnie. Prawie każda lokacja zachwyciła mnie swoją unikalnością, szczegółami, starannością wykonania, praktycznie wszystkim, o czym można by pomyśleć, a samo Anor Londo było jedną z najcudowniejszych lokacji, jakie zwiedziłem w tytułach Souls-likeowych (wliczając w to nawet Elden Ring). Lecz wszystko obróciło się o jakieś 120 stopni, gdy musiałem opuścić to wspaniałe miasto i udać się do kolejnych lokacji, a mianowicie: Wielka Pustka, Popielne Jezioro, Grobowiec Olbrzymów, Demoniczne Ruiny i Zagubione Izalith. Z podanych lokacji jedynie Popielne Jezioro, choć jest to lokacja bardzo pusta, zachwyciło mnie widokami i niecodziennym wykonaniem. Co do reszty...ehh, oberwie mi się za to, ale powiem wprost: są to lokacje zrobione na szybciocha, lecz mówię tu głównie o dwóch z nich - Demoniczne Ruiny i Zagubione Izalith. Wynika to pewnie z faktu, że premiera Dark Soulsów zbliżała się nieubłaganie, z tego też względu końcowe lokacje wydają się zrobione na byle jak.
Jako jeden z przykładów, dlaczego dane lokacje zostały zrobione na szybko, podam pierwszy, który mi przychodzi do głowy: jak wiadomo, na tyłach Demonicznych Ruin znajduje się pierścień, dzięki któremu możliwe jest stworzenie broni chaosu. Ale zaraz zaraz, jaki jest w tym problem? A no taki, że jedynego przejścia do tego pierścienia strzeże jakichś siedmiu (?) Demonów Taurusów. I nie, nie są one rozsiane po całej lokacji, tylko akurat W TYM JEDNYM miejscu, przez które trzeba przejść, żeby zdobyć pierścień. Nie muszę chyba mówić, że wygląda to naprawdę źle i tak, jakby ktoś chciał sztucznie stworzyć wyzwanie dla zdobycia pierścienia. W lokacji tej znajduje się również wspomniany przeze mnie wcześniej Demon Firesage, co jeszcze bardziej uderza w tę lokacje.
No dobrze, ale co w takim razie z Zagubionym Izalith? Powiem tyle: jest to lokacja nudna i pusta. Zrobiona raczej na szybko i oprócz (!SPOILER!) questa z Siegmeyerem z Catariny (!SPOILER!), nie ma tam w sumie nic ciekawego. Nie wspomnę o dinozauro-podobnych stworach, które rozrzucone są po całej lokacji. Wygląda to naprawdę źle i jestem pewny, że lokacja zyskałaby, gdyby ich tam w ogóle nie było.
Podsumowując drugą część gry: spadek w jakości w porównaniu do pierwszej części jest znaczący i oprócz walk z Sifem i Gwynem, nie ma w niej jakichś super highlightów. A szkoda, bo można było wyciągnąć z tych lokacji znacznie więcej...
- brak możliwości zapauzowania gry, nawet jeśli gramy offline;
- ruch kamery. Strasznie wkurzało mnie, gdy biegłem do jakiegoś miejsca i chciałem z boku popatrzeć na moją postać w lśniącej Zbroi Giganta, lecz oczywiście nie mogłem, gdyż kamera usilnie wracała do pozycji widoku zza pleców postaci;
- nawet będąc w oknie dialogowym i rozmawiając z danym NPCtem, jeśli przypadkowo klikniemy poza okienko interakcji z NPCtem i go zaatakujemy, to od razu stanie się agresywny w stosunku do nas. Oczywiście można temu zapobiec poprzez oczyszczenie się z popełnionych grzechów (co na początku rozgrywki nie jest wcale takie tanie). Najlepszym sposobem w tym wypadku jest po prostu odwracanie się do NPCtów plecami za każdym razem, kiedy z nimi rozmawiamy.

PODSUMOWUJĄC: Dark Souls Remastered jako gra jest naprawdę dobra, jako remaster jednak - nie dowiozła. Pierwsza część gry była świetnie spędzonym czasem, gdzie miałem dużą przyjemność z eksploracji różnorodnych lokacji (w szczególności Anor Londo). Druga część natomiast, z Demonicznymi Ruinami i Zagubionym Izalith na czele, były męczące i widocznie zrobione na szybko, przez co gra niestety straciła na jakości, którą mogliśmy zaobserwować na początku naszej przygody.

Ocena końcowa: 7,5/10. Gdyby nie znaczący spadek w jakości drugiej części gry i kilka pobocznych mankamentów, byłbym skłonny dać ocenę 8,5, jednak jest jak jest i tego nie zmienimy.
Posted 18 February, 2024. Last edited 18 February, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
No one has rated this review as helpful yet
1.9 hrs on record
Meh. Gra może bardzo tania i krótka, ale średnia. Najśmieszniejsze jest to, że jeśli masz monitor 144Hz, to powodzenia z przechodzeniem poziomów z rakietami samonaprowadzającymi, bo lecą one ponad 2 razy szybciej, przez co nie da się praktycznie ukończyć poziomów, na których się one znajdują i trzeba zmniejszyć odświeżanie monitora na np. 60Hz xD
Posted 27 January, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
No one has rated this review as helpful yet
52.0 hrs on record
Jestem świeżo po ukończeniu gry po raz drugi + zrobione DLC, wszystko na 100%, łącznie z zadaniami pobocznymi itp.

Zacznę od tego, że nie spodziewałem się początkowo, że granie w tę grę będzie dla mnie aż takim utrapieniem. Mam na swoim koncie skończone na 100% Elden Ring i Jedi: Upadły Zakon, tak więc myślałem, że The Surge 2 nie sprawi mi większych problemów. No i tutaj się myliłem.

Ale żeby już nie przedłużać, zacznę może od razu od plusów owej produkcji:
- lore - fabuła może i dupy nie urywa, ale jak na grę z zamkniętym światem, jest sporo do odkrycia. Poprzez wizje, rozmowy z postaciami, audiologi, questy i opisy broni (podobnie jak w chociażby Elden Ring) możemy dowiedzieć się naprawdę sporo o świecie, w którym osadzona jest gra;
- rodzaje broni - dla każdego coś się znajdzie. Mamy tu włócznie, rękawice, miecze, topory...itp., więc każdy może dopasować broń pod swój styl gry;
- optymalizacja - nie miałem prawie w ogóle spadków poniżej tych 144 fpsów, może z dwa-trzy razy trochę zacięła mi gra w pewnych momentach, ale poza tym liczba klatek na sekundę była stabilna;
- modyfikowanie drona - może asystować cię w walce na wszelaki sposób - strzelanie w przeciwników z pistoletu, strzelby, snajperki, rażenie ich prądem - do wyboru, do koloru;
- finishery - widowiskowe, różnorodne i epicko zrobione, chociaż słaba mimika twarzy postaci ludzkich wytrąca z imersji;
- różnorodność przeciwników - mamy wrogów humanoidalnych, przypominających zwierzęta, latające, jak i stąpające po ziemi roboty - każdy z różnymi movementami, których trzeba się wyuczyć;
- bossowie - nie każdemu się spodobają, ale dla mnie byli git. Zróżnicowani, każdy miał różne mechaniki, do których trzeba było się przystosować. Niektórzy mieli kilka faz, z czego każda faza miała ataki, które albo bezpieczniej jest sparować, albo uciekać, gdzie pieprz rośnie, bo nieważne ile hp mamy na tym etapie, to zginiemy na 2, góra 3 hity. Szczególnie podobali mi się Delver (z uwagi, że miał trzy fazy, każda znacząco różniąca się od poprzedniej), jak i finałowy boss, który jest moim ulubionym w całej grze. Parowanie jego ataków było niesamowicie satysfakcjonujące :)

Aspekty gry, do których mam ambiwalentny stosunek:
- fabuła - tak jak wcześniej wspomniałem: dosyć prosta, zada nie urywa;
- brak mapy i wskaźnika, gdzie mamy się dalej udać. Do mapy, jak i informacji, gdzie dokładnie się znajdujemy w danym momencie, mamy dostęp jedynie podczas eksploracji i tu warto zaznaczyć, że nie występuje ona do tego w każdym miejscu. Do tego gra nie prowadzi za rączkę i musimy słuchać/uważać na to, co mówią nam NPCci, bo inaczej możemy nie wiedzieć, gdzie dalej udać się w celu kontynuowania zadania. Dla jednych utrapienie, dla innych nie sprawia to większego problemu;
- możliwość odzyskania złomu po śmierci. Podobna sprawa jak w Elden Ring, tylko tutaj mamy wytypowany czas (jakieś 2 minuty i 30 sekund), w czasie którego musimy zebrać nasz złom, bo inaczej zniknie. Akurat z tym nie ma raczej problemu, bo na luzie można dojść do miejsca śmierci nawet w niecałą minutę, chociaż rozumiem, że dla niektórych może być to bardzo upierdliwy mechanizm

No to teraz gwóźdź programu, czyli minusy:
- grafika - co tu dużo pisać, jest słaba, a w niektórych miejscach nawet bardzo. Kiedy pierwszy raz dobrze przyjrzałem się wizji (SPOILER: W Giden's Rock przed instytutem) i przybliżyłem kamerę na bohaterkę fabuły gry, to aż się zaśmiałem na głos. Jak na grę wydaną w 2019 roku, jest raczej słabo;
- respawn i umiejscowienie przeciwników - chyba najgorszy i najbardziej wkurzający aspekt gry. Myślę, że gra byłaby o połowę łatwiejsza, gdyby nie to, że do danej lokacji muszę biec, mijając przy okazji dziesiątki przeciwników, którzy nie tylko gonią mnie z toporami, ale i strzelają w plecy (choć po jakimś czasie da się wyuczyć unikanie tych strzałów). Lecz najgorszej sprawa się ma, gdy trafiasz na dwóch przeciwników, z czego każdy z nich ma i broń białą, i broń palną. Walczysz 1v1 z jednym przeciwnikiem? Drugi odejdzie trochę na bok i strzeli w ciebie, kiedy będziesz chciał np. naładować atak po sukcesywnym sparowaniu/ominięciu ataków przeciwnika. niszczy to kompletnie satysfakcję z walki, gdyż nie możesz z sukcesem skontrować przeciwnika, bo drugi ma cię już na muszce;
- bugi - nie zdarzają się jakoś często, ale dalej są. Gdzieś przy endgame'ie dostałem mocno po dupsku od dwóch przeciwników, to też ratowałem się zjazdem linką. Zjazd się nie udał, bo tuż przed jego końcem moja postać automatycznie puściła linkę i spadła na dół (może postać opier****ła o jednego kebaba za dużo i jej się trochę przytyło, to też nie dała rady wytrzymać zjazdu do końca, nie wiem), gdzie czekało na mnie jakichś 2-3 przeciwników. A dodam, że podobnych sytuacji było więcej;
- już samo to, że NG+ zaczyna się AUTOMATYCZNIE po pokonaniu finałowego bossa jest niepojęte. Chcesz na spokojnie przejść fabułę, dozbroić się, a później na spokojnie przejść sobie DLC? NIE DLA PSA xD po pokonaniu końcowego bossa nie ma możliwości wczytania ostatniego zapisu, tak jak chociażby w Elden Ring, tylko od razu rozpoczynamy NG+. Co jednak najgorsze to to, że nie masz do niego dostępu od zaraz, a dopiero po pokonaniu Ezry Shields'a, czyli trochę tego NG+ trzeba jednak przejść, żeby w ogóle mieć dostęp do nowej zawartości.

PODSUMOWUJĄC: The Surge 2 jest grą co najwyżej średnią. Zaczynając grę miałem nadzieję, że spotka mnie epicka i przyjemna przygoda w futurystycznym Souls-like tytule, jednak rzeczywistość była zupełnie inna. Dużo więcej razy się wkurzałem, niż miałem przyjemność z gry. Jeśli to, co mówię inni gracze jest prawdą i The Surge 2 "znacząco usprawnił" wiele aspektów w porównaniu do pierwszej części, to mam szczęście, że nie kupiłem pakietu z obiema częściami, bo pewnie bym żałował. I to bardzo.

Ocena końcowa: 5/10. Średniak. Tyle i aż tyle.
Posted 27 January, 2024. Last edited 10 February, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
No one has rated this review as helpful yet
3.6 hrs on record
Git giera
Posted 11 January, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
7 people found this review helpful
256.8 hrs on record
Jestem świeżo po ukończeniu gry, no i co tu powiedzieć? Jedna z najlepszych gier w jakie grałem. Zdecydowanie w TOP 3 tytułów, które miałem okazje ograć, może nawet gdzieś na równi z Wiedźminem 3. Wcale nie dziwie się, że Elden Ring został wybrany grą roku 2022, gdyż jakość, wielkość i zawartość świata gry są po prostu świetne i zdecydowanie warte zwiedzenia.

Za sam fakt tego, jak ta gra potrafi wciągnąć jest to, że ja, jako osoba, która gry Souls-like omijała dotąd szerokim łukiem, przeszedłem ER niemal na 100% przy pierwszym podejściu, bo nie mogłem się oderwać.

Jeśli więc zastanawiasz się, czy kupować ten tytuł czy też nie, to moja odpowiedź brzmi następująco - bierz. Po prostu. Nawet, jeśli nie jesteś przyzwyczajony/a do trudnego systemu walki, to z biegiem czasu nabierzesz wprawy, a rozgrywka stanie się znacznie przyjemniejsza (a przynajmniej powinna ;))

Jedyne rzeczy, do których mogę się przyczepić, to powtarzające się bossy, jak i te, które nie powinny w ogóle istnieć w grze (ekhem, Duet Boskiej Skóry, Astel, Gwiazdy Mroku, druga faza finałowego bossa i kilka innych), jak i naprawdę duże nierówności w poziomie trudności bossów, które napotykamy (naprawdę duży skok w poziomie trudności w endgame'ie). Poza tym Elden Ring jest grą wybitną i świetne mi się go ogrywało :)

Ocena ostateczna: 9/10. Trochę minusów jest, ale są one w znacznym stopniu przyćmiewane przez ogrom plusów, jakie oferuje gra. Tak więc nie czekaj i kupuj! :)
Posted 30 December, 2023. Last edited 24 December, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
1 person found this review helpful
81.6 hrs on record (72.8 hrs at review time)
Po znanych na całym świecie grach z serii The Elder Scrolls i Fallout, Bethesda postanowiła stworzyć coś zupełnie nowego. Starfield jest pierwszym od ponad 25 lat nowym uniwersum Bethesdy, które - w przeciwieństwie do świata TES i Fallouta, przenosi nas w bardziej odległe rejony fascynującego, jak i niebezpiecznego kosmosu.
Pamiętam dzień, w którym ogłoszono, że Bethesda pracuje nad tą grą. Miałem, łagodnie mówiąc, kompletnie wywalone, gdyż jedyne na co czekałem, to premiera nowej odsłony serii The Elder Scrolls. jednak wraz z upływem czasu, coraz bardziej nastawiałem się do tego, że któregoś dnia może jednak dam szansę owej produkcji z nowego uniwersum studia Bethesdy, no i tak się stało. Oczywiście od razu zaznaczam, że nie kupowałem tej produkcji, a dostałem ją za darmo z kodu AMD Rewards, bo gdybym miał wydać 350 złotych na tę grę, to chyba bym sobie strzelił po pewnym czasie w łeb.
Ale pewnie zapytacie, dlaczego mi, jako zagorzałemu fanowi gier Bethesdy, a w szczególności słynnych The Elder Scrolls (przeszedłem wszystkie części od Morrowinda, przez Obliviona, na Skyrimie kończąc, po drodze zahaczając o poboczne gry, TES: Online, jak i starsze odsłony - Arena i Daggerfall), wolałbym je***ć się mocno w czoło, niż zakupić owy produkt?

Aby wyjaśnić ową decyzję, zacznijmy może od plusów, bo jest ich mniej:
+ ŚCIEŻKA DŹWIĘKOWA. Jak to w grach Bethesdy bywa, soundtrack stoi zawsze na bardzo wysokim poziomie. Zapewne większość z was miała styczność, celowo czy też nie, z popularnymi utworami z chociażby Skyrima. Tak jak w poprzednich grach amerykańskiego studia, tak i tutaj ścieżka dźwiękowa stoi na bardzo dobrym poziomie. Inon Zur odwalił kawał dobrej roboty i to dobrze, bo - jak się za chwile okaże - OST też gry to jedna z niewielu pozytywnych rzeczy, jakie można o niej powiedzieć;
+ KREATOR POSTACI. Mamy setki wyborów co do naszej postaci. Wybieramy jej wygląd, cechy, jak i jej pochodzenie, które odblokowuje dla nas specjalne eventy, jak i bonusy. Bardzo ciekawy koncept;
+ MODYFIKACJA I TWORZENIE WŁASNYCH STATKÓW. Kolejny świetny pomysł. Możemy od deski zaprojektować i stworzyć statek naszych marzeń, czy to rodem z Gwiezdnych Wojen, czy też z innych filmów czy gier (oczywiście nie muszą one pochodzić z kategorii Science Fiction, a mogą być np. bardziej nam współczesne). Na lekki minus ograniczenia levela i rozmiaru w budowaniu tychże statków, no ale (jak to w grach Bethesdy bywa) od czego są mody?
+ MIASTA. I nie, nie mówię tutaj o lokacjach kopiuj-wklej, do których przejdziemy za chwilę, ale o lokacjach typu New Atlantis. Muszę przyznać, że mimo iż nie doskonałe (chodzi mi tu o m.in. małą ilość NPC, co wyprowadza z immersji), są bardzo ładnie zaprojektowane;
+ WĄTKI FRAKCJI. Każda z frakcji miała unikalną ścieżkę fabularną, co czyniło, że przechodziło mi się je z przyjemnością. Tak jak i w Skyrimie, czy chociażby w Oblivionie, wątki gildii były ciekawsze od wątku głównego;
+ TOWARZYSZE. Mowa tutaj głównie o kompanach z Konstelacji, takimi jak Andreja, czy Sam. Każda z nich ma swoją własną osobowość, zdanie i komentarze odnośnie naszych działań podczas podróży (tak btw Andreja ON TOP <3);

Teraz rzeczy, do których mam ambiwalentny stosunek:
+- GRAFIKA. Starfield początkowo zauroczył mnie pięknem jaskiń, lądowisk i sięgających po sam horyzont terenów. jednak po pewnym czasie zacząłem się coraz to bardziej przyglądać teksturom lokacji, jak i postaci, no i powiem wam, że tak kolorowo to tu już nie było. Grając w rozdzielczości 2560x1440p ze wszystkimi ustawieniami grafiki na ultra, tekstury ścian i praktycznie wszystkiego, które z pewnej odległości wydawać by się mogły ładne, po przybliżeniu okazywały się rozpikselowane. Od razu warto tutaj zaznaczyć, że modele postaci również nie powalają;
+- SYSTEM WALKI. O ile strzelanie w tej grze jest dosyć przyjemne (choć dupy nie urywa), tak walka wręcz to porażka. Brak dynamiki sprawia, że szybko przerzuciłem się na strzelanie, a walki wręcz użyłem w ciągu całej gry tyle razy, że mógłbym to zliczyć na palcach jednej ręki;
+- OSIĄGNIĘCIA. Jeżeli ktoś lubi kompletować wszystkie osiągnięcia w grach tak jak ja, to tutaj będzie musiał się troszkę napocić. O ile wszystkie osiągnięcia można wbić za pierwszym podejściem gry, tak jedno z nich zajmie nam zdecydowanie dłużej, niż pozostałe. Mowa tutaj oczywiście o osiągnięciu setnego poziomu postaci, które bez stworzenia specjalnych struktur w naszej bazie (wydobywarek surowców itp.) będzie niezwykle monotonne.
+- BITWY STATKIEM. Nie miałem z nimi jakichś większych problemów, ale w porównaniu z takim chociażby No Man's Sky, walka w Starfieldzie jest znacznie mniej dynamiczna i rozbudowana;
+- BADANIE PLANET. Podobny zamysł co w No Man's Sky, tylko tutaj bardziej rozbudowany. Możemy badać nie tylko rośliny, skały i zwierzęta, ale i podziemne złoża surowców, jak i charakterystyczne dla danych planet struktury;
+- SZYBKA PODRÓŻ. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla niektórych ręczne podróżowanie statkiem tylko zajmowałoby niepotrzebnie czas, z kolei dla innych szybka podróż wytrąca z immersji. Ja nie miałem z tym jakichś większych problemów, gdyż szybciej mogłem przemieszczać się pomiędzy planetami/miejscami na planecie, no ale to trzeba powiedzieć dosadnie - No Man's Sky zrobiło to dużo lepiej;

No to teraz gwóźdź programu, czyli minusy, jak i powody, dlaczego postanowiłem dać Starfieldowi ocenę negatywną:
- OPTYMALIZACJA. Nie oszukujmy się, Starfield to nie jest piękna gra. Ba, można by nawet powiedzieć, że nie jest to nawet bardzo dobrze wyglądająca gra, a co najwyżej dobra, tak więc nie rozumiem, jak przechadzając się po, dajmy na to Akili, przy wejściu do miasta FPSy spadają mi na pewny czas do trzydziestu, a spacerując po New Atlantis, gdzie wszyscy mieszkańcy wygenerowani przez grę zmieściliby się do jednego bloku mieszkalnego, komputer nie daje rady utrzymać przynajmniej tych stabilnych 60 FPSów?
- BUGI. Chodzi opinia, że Starfield to ponoć najmniej zabugowana gra Bethesdy. Cóż, jeśli tak, to chyba grałem w inny tytuł. Bugi pojawiają się co kilka godzin, ba, już na samym początku gry, kiedy wchodziłem po schodach, to wpadłem pod nie i musiałem ratować się jetpackiem, bo inaczej nie szło rady wyjść. Inny przykład, po przeteleportowaniu się do New Atlantis, zniknęły nagle z owej lokacji wszystkie krzesła, stoły, kiosk, a w pewnych miejscach brakowało tekstur i można było się zapaść pod miasto. Najśmieszniejsze jest to, że mój ostatni save sprzed wystąpienia tego buga, był hen daleko od mojej ostatnio ukończonej misji, tak więc już DO KOŃCA GRY musiałem przeskakiwać nad pewnym obszarem w mieście, bo brakowało tam tekstur...no i kiosku...no i krzeseł...a, no i stołów i jeszcze Bóg wie czego;
- CENA. Żądanie od graczy 350 złotych za tak niedokończony i zabugowany produkt jest po prostu horrendalne. Teraz zapewne będziemy czekać kilka miesięcy, zanim studio wypuści patche poprawiające wydajność i usuwające bugi, które napotkali gra...a nie, czekaj, zapomniałem. Ponownie, przecież od czego są moderzy?
- POWTARZALNOŚĆ. Nie licząc ręcznie wykonanych struktur i lokacji, budynki i jaskinie są praktycznie takie same. Szybko znudziło mi się ciągłe powtarzanie tych samych lokacji w kółko i w kółko. Dodatkowo większość planet wygląda w dany sposób: pustkowie, kamienie, rudy i losowo walnięte struktury, oddalone od siebie o kilkaset, lub kilka tysięcy metrów. Rozumiem, że ręczne tworzeniu struktur to czas i pieniądze, ale mogliby się trochę bardziej postarać;

PODSUMOWUJĄC: Starfield nie jest dobrą grą. W początkowym etapach rozgrywki byłem skłonny dać tej grze ocenę 7/10, aby na końcu zatrzymać się na, według mnie zasłużonym, 4/10. Wiele osób i portali twierdzi, że Starfield zasługuje na ocenę 7/10, jednak dla mnie jest to po prostu mocno niedopracowany średniak. A szkoda, bo jestem wielkim fanem gier Bethesdy i wiązałem z tym tytułem większe nadzieje.

Edit: Wygląda na to, że Bethesda niczego się nie nauczyła i wprowadziła PŁATNE MODY do gry. Brak mi słów, żeby to opisać.
Posted 19 November, 2023. Last edited 14 June, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
No one has rated this review as helpful yet
0.0 hrs on record
Gra może i nie dowiozła, ale jak to w grach Bethesdy bywa - soundtrack zawsze stoi na bardzo wysokim poziomie. Inon Zur odwalił kawał dobrej roboty i chwała mu za to!
Posted 19 November, 2023.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
No one has rated this review as helpful yet
10.2 hrs on record (5.7 hrs at review time)
Zapowiada się bardzo ciekawie :)
Posted 21 September, 2023.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
No one has rated this review as helpful yet
58.4 hrs on record (22.2 hrs at review time)
Naprawdę git gierka. Grałem dawno temu w jej poprzedniczkę Contract Wars na Facebooku. Nabiłem w niej z 60 godzin, tak więc kiedy tylko zauważyłem, że kontynuacja pojawiła się na Steamie, od razu ją zainstalowałem. Raz na jakiś czas natrafi się na cheaterów, ale nie licząc tego gra mi się przyjemnie. Na chwilę obecną polecam, 7/10 :)
Posted 18 September, 2023. Last edited 27 September, 2023.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
< 1  2  3  4  5 ... 8 >
Showing 21-30 of 73 entries