142
Produse
recenzate
2304
Produse
în cont

Recenzii recente de DeGreZet

< 1 ... 9  10  11  12  13 ... 15 >
Se afișează 101-110 din 142 intrări
66 oameni au considerat această recenzie utilă
7 oameni au considerat această recenzie amuzantă
6.9 ore înregistrate
Pierwsza część serii "Orcs Must Die!" zrobiła niemałe zamieszanie w gatunku gier strategicznych i można powiedzieć, że totalnie zaorała całą konkurencję w postaci innych Tower Defence. "Unchained" to po prostu stara dobra jedynka na sterydach.

GAMEPLAY

Póki co w grze dostępne są dwa tryby rozgrywki. Klasyczny tryb obrony szczeliny przed orkami oraz zupełnie nowy tryb potyczki, będący swoistym odpowiednikiem tych z gier MOBA. W pierwszym z nich musimy samodzielnie lub z czwórką innych graczy ścierać się z hordami przeciwników kontrolowanych przez komputer. Cała koncepcja przeszła spore zmiany, ale ogólnie wszystko wygląda bardzo podobnie jak w pierwowzorze i jest niemalże równie grywalne. Największą różnicę dostrzegamy w wielkości arsenału. W pierwszej części gry do eksterminacji zagrożenia mieliśmy zaledwie kilka pułapek i znikome ilości sprzętu wojennego. Teraz dostajemy w nasze ręce nie tylko 2 razy więcej urządzeń stacjonarnych, ale grubo ponad 10 razy więcej umiejętności i czarów, a to wszystko za sprawą 14-tu grywalnych bohaterów(których zapewne będzie przybywać). To są akurat oczywistości i główne zadania twórcy zaliczyli, jednak jest coś co dosłownie wprawiło mnie w osłupienie. Mamy do czynienia dopiero z wersją beta gry, a już dostępne jest blisko 30 grywalnych map, a każda z nich to zupełnie nowe doświadczenie. Poziom ich rozbudowania i złożoność robią spore wrażenie.

W drugim trybie gry, twórcy połączyli najlepsze cechy ich gier z cechami podgatunku MOBA. Co z tego wyszło? Otóż całkiem ciekawa i cholernie grywalna wariacja, która ma potencjał stać się nowym multiplayerowym hitem. Podobnie jak w pierwszym trybie gry jednym z naszych celów jest obrona szczeliny przed nacierającymi przeciwnikami, ale sama obrona już nie wystarczy by odnieść sukces. Teraz dodatkowo musimy tworzyć własną armię orków, ogrów i innych plugastw, która sforsuje defensywę nieprzyjaciela. Ot taka drobna zmiana, a jej wpływ na rozgrywkę jest kolosalny.

Wiele osób narzeka, że gra została skonstruowana w taki sposób by działać na zasadzie P2W. Z tego co jednak sam zdążyłem zaobserwować to wcale tak nie jest. Każda postać, przedmiot, czy część rynsztunku może zostać zdobyta lub stworzona poprzez wygrywanie potyczek i zbieranie materiałów. Oczywiście można zainwestować w grę prawdziwe pieniądze i zyskać przewagę szybciej, ale w żaden sposób nie wpływa to na wynik potyczki jeśli wszyscy gracze przygotują się do niej w podobnym stopniu. Niektórym takie przygotowania zajmą chwilę, a innym kilka dni, ale według mnie jest to uczciwe rozwiązanie, bo jeśli nie chcemy wydawać na grę pieniędzy wystarczy po prostu grać więcej potyczek PvE i zdobywać materiały do ulepszeń i craftingu.

OPRAWA

"Orcs Must Die! Unchained" robi naprawdę dobre pierwsze wrażenie, to co rzuca się w oczy na początku to oczywiście oprawa graficzna. Stylistyka i kolory są po prostu prześliczne, a tekstury co najmniej dobrej jakości. Patrząc pod kątem grafiki w innych grach F2P oraz zestawiając ze sobą stosunek grywalność/wygląd to "Orkowie" wypadają rewelacyjnie. Jeśli chodzi o szeroko pojęty dźwięk to również nie ma się do czego przyczepić. Wszystkie efekty są wykonane dosyć dobrze, a muzyka mimo, że nie robi jakiegoś szczególnego wrażenie to słucha się jej przyjemnie. Jednak to co najbardziej mnie ucieszyło to bardzo dobra, pełna, polska lokalizacja. Spolszczone zostały nie tylko głosy wszystkich grywalnych bohaterów, ale również orków i innych postaci niezależnych. Wykonane jest to całkiem nieźle i o dziwo aktor rzuci czasem nawet jakimś zabawnym dowcipem. Wiadomo, polonizacji nie powinno się oceniać w kontekście całej gry, ale dla wielu osób ten aspekt ma ogromne znaczenia, więc warto zaznaczyć czy jest pozytywem.

BŁĘDY I ZŁE DECYZJE

Pomimo tego, że uważam "Unchained" za bardzo dobrą grę to muszę przyznać, że nie obyło się bez baboli i część zarzutów społeczności ma jakieś odzwierciedlenie w rzeczywistości. Po pierwsze dziwny balans rozgrywki. Gram zaledwie kilka godzin, a już zdążyłem zauważyć, że niektóre postaci są znacząco potężniejsze od innych, a niektóre wręcz przeciwnie. I nie chodzi tu o mojego skilla, bo postać, która może skakać 5 razy dalej niż inne i to 10 razy pod rząd to chyba lekka przesada. Drugą sprawą jest moc pułapek/umiejętności/ataków. W poprzednich częściach hordy przeciwników były naprawdę ogromne i można było pokonywać je na dwa sposoby: 1) niemal wyłącznie za pomocą pułapek lub 2) przy użyciu naszego ulepszonego uzbrojenia, posiłkując się przy tym drobnymi pułapkami korzystającymi z kontroli tłumu. Aktualnie nie tylko wrogów jest zauważalnie mniej, ale do tego "Unchained" stawia jedynie na ten pierwszy model walki i jest to z jednej strony uzasadnione, bo w końcu gra została stworzona głównie z myślą o potyczkach 5v5, więc samotny gracz nie może być zbyt potężny, jednak w przypadku zabawy 1vE lub 2vE weterani serii mogą poczuć się dziwnie. Po trzecie gra jest pełna błędów. Już sam tutorial jest mocno niedopracowany, a później co jakiś czas trafiamy na bugi w prawie każdym innym aspekcie. Mamy do czynienia dopiero z betą, więc trzeba mieć nadzieje, że to ogarną.

PODSUMOWANIE

Wczesna wersja "Orcs Must Die! Unchained" to całkiem solidny i rozbudowany produkt, który bez problemu przyciągnie sporą rzeszę odbiorców, ale z racji na dość radykalne zmiany w rozgrywce może odrzucić ortodoksyjnych fanów. Polecam podejść do gry jak do zupełnie nowej gałęzi serii bo jest to naprawdę dobrze wykonana, dając sporo frajdy produkcja.

Grywalność
7/10
Oprawa
8/10
Zawartość
8/10
Podsumowanie
7.5/10
Postat 2 aprilie 2016. Editat ultima dată 18 septembrie 2016.
A fost această recenzie utilă? Da Nu Amuzantă Premiază
69 oameni au considerat această recenzie utilă
3 oameni au considerat această recenzie amuzantă
5.4 ore înregistrate
WSTĘP
Do napisania tej recenzji zachęciła mnie aktualna promocja na Steam. A Story About My Uncle można (było) kupić w cenie zaledwie 1.94 euro, czyli za niecałe 10 zł. Ja w swój, nieco droższy egzemplarz zaopatrzyłem się już jakiś czas temu i pomimo znacznie wyższej ceny już wtedy uznałem, że były to dobrze wydane pieniądze. Mając na uwadze aktualny koszt tej produkcji status ten zmienia się na "MUST BUY".

Gra studia Gone North Games to zręcznościowy platformer, który można dodatkowo podpiąć pod gatunek przygodówek. To co rzuca się w oczy już przy przeglądaniu screenów to całkiem przyjemna dla oka stylistyka nadająca grze ciekawego klimatu. Oprócz tego do największych zalet można zaliczyć perfekcyjną optymalizację, wciągającą i dobrze opowiedzianą fabułę oraz innowacyjną mechanikę rozgrywki. Do tego dochodzą drobnostki pokroju zgrabnie zaimplementowanych znajdziek, czy aktywności poboczne. Ogólnie mamy tu do czynienia z bardzo prostym choć świeżym pomysłem, który cieszy i daje sporo satysfakcji.

http://gtm.you1.cn/sharedfiles/filedetails/?id=599704647
FABUŁA
Historia w "A Story About My Uncle" to prosta, aczkolwiek angażująca opowieść. Przygoda zaczyna się gdy ojciec opowiada swojemu synowi bajkę do poduszki. W tym momencie wkraczamy w świat gry, by podążać śladami tytułowego wujka. Zaczyna się dosyć niewinnie, jesteśmy w jego pracowni i dowiadujemy się, że zaginął w trakcie jednej ze swoich słynnych wypraw. W tym miejscu poznajemy też pierwsze schematy narracji jakie czekają nas w trakcie gry. Prawie każdy przedmiot, który znajduje się w naszym polu widzenia opowiada część historii. Niektóre robią to w sposób bezpośredni, za pomocą tekstu lub wypowiedzi jaką słyszy gracz, inne stanowią martwe tło, które pozwala nam lepiej poznać uniwersum. Wszystko dookoła wydaje się dosyć normalne, do momentu gdy nie otworzymy szafy, w której znajduje się ciekawy kombinezon. Po jego włożeniu oraz przejściu przez portal w pomieszczeniu obok, przenosimy się w zupełnie inne miejsce. Na naszych oczach rozpościera się ogromna, pełna niebezpieczeństw kraina, o której nie wiemy zupełnie nic. Na pierwszy rzut oka wydaje się ona niemożliwa do eksploracji, lecz już po chwili odkrywamy, że nasz kombinezon kryje w sobie ogrom możliwości, dzięki którym możemy dostać się w z pozoru niedostępne miejsca.

http://gtm.you1.cn/sharedfiles/filedetails/?id=605880049
GAMEPLAY
Tak oto docieramy do najciekawszego aspektu gry. Mechanizmy rozgrywki w "A Story About My Uncle" już przy pierwszym kontakcie dają ogromne nadzieje, a kilka chwil później pozostaje już tylko czysta frajda płynąca z widowiskowego przemieszczania się pomiędzy kolejnymi urwiskami i platformami. Poruszanie się jest bardzo szybkie i płynne, a sama gra skonstruowana z myślą o biciu rekordów, ale zarówno fani powolnego eksplorowania jak i speedrunerzy znajdą tutaj coś dla siebie. Jeśli jednak znajdzie się ktoś kto uzna, że ta gra nie jest wystarczająco innowacyjna to pozostają jeszcze dwie rzeczy, które ciężko podważać. Po pierwsze gameplay jest bardzo oryginalny i innowacyjny, po drugie daje masę zabawy, po trzecie, nie frustruje, przynajmniej do czasu... Ponieważ, niestety w późniejszej fazie rozgrywki trochę się to zmienia. Gdy zaczynamy mieć do czynienia z bardzo małymi obiektami odkrywamy, że mechanika dzięki, której możemy chwytać się skał jest nieco niedopracowana i niedokładna. Jeszcze bardziej uwydatnia się to gdy te małe obiekty zaczynają się poruszać. Momentami miałem problem z pokonaniem, niektórych etapów, nie dlatego, że robiłem coś źle, lecz dlatego, że mój kombinezon nieuczciwie sobie ze mną pogrywał. Błędy w rozgrywce są widoczne, ale da się przymknąć na nie oko, bo nie przytrafiają się aż tak często.

http://gtm.you1.cn/sharedfiles/filedetails/?id=605880118
OPRAWA
Jak już wspomniałem produkcja studia Gone North Games ze strony graficznej prezentuje się całkiem dobrze.Tekstury są przyzwoitej jakości, stylistyka ładna i przyjemna dla oka, a efekty świetlne i cienie nie zawodzą. Co prawda z tymi dwoma ostatnimi mogłoby być nieco lepiej bo zdarzają się gorsze momenty, ale nie wymagajmy zbyt wiele od indyka. Zwiedzanie malowniczych jaskiń porośniętych mchem, lodowatych tuneli czy podniebnych wysp to niepowtarzalne przeżycie, które w dużej mierze zawdzięczamy właśnie bardzo ładnej oprawie wizualnej, ale przede wszystkim udanemu projektowi poziomów. Największe wrażenie robi pierwsze kilka sekund w nowej lokacji. Za każdym razem zamiast pędzić do przodu najpierw rozglądałem się chwilkę i podziwiałem widoki, a dopiero później brałem się za pokonywanie kolejnych wyzwań. Z dźwiękiem nie jest już aż tak dobrze, choć i tutaj nie ma się szczególnie do czego przyczepić. Muzyka nie robi jakiegoś ogromnego wrażenie, a odgłosy otoczenia i voice acting są zrealizowane co najwyżej prawidłowo. Jednak czego by tu nie mówić, oprawa wygląda dosyć profesjonalnie jak na tak małą i tanią grę.

PODSUMOWANIE
W ogólnym rozrachunku "A Story About My Uncle" wypada bardzo pozytywnie i zważywszy na innowacyjną rozgrywkę jak również spore walory stylistyczne ciężko jest tej gry nie polecić. Co prawda jest to przygoda zaledwie na kilka godzin, ale jeśli szukasz czegoś świeżego do ogrania i za razem oczekujesz zaawansowanej strony technicznej to za taką cenę jest to nad wyraz trafiony wybór. Gone North Games odwaliło kawał dobrej roboty i pomijając błędy w rozgrywce oraz kilka innych drobnostek to wszystko jest wykonane co najmniej dobrze, a gra momentami nawet zachwyca.

7.5/10
Postat 4 martie 2016. Editat ultima dată 24 septembrie 2016.
A fost această recenzie utilă? Da Nu Amuzantă Premiază
215 oameni au considerat această recenzie utilă
8 oameni au considerat această recenzie amuzantă
26.4 ore înregistrate (22.1 ore pâna la publicarea recenziei)
WSTĘP
Jeszcze niedawno zastanawiałem się nad tym dlaczego przemysł rozrywkowy przechodzi tak ogromną stagnację. W czasach, w których niemalże każdy producent dąży do widowiskowego przedstawienia strony technicznej, zapominając często o treści i grywalności ciężko jest oczekiwać czegoś wybitnego. Jak widać Square Enix wybija się ponad przeciętność bo chwilę po pierwszym uruchomieniu Life is Strange i przez każdą kolejną minutę nawet na moment nie myślałem o niczym innym, siedząc wgapiony w ekran monitora po 5 godzin dziennie. Tak bardzo wciągnęła mnie ta opowieść i jej bohaterowie. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że jeszcze rok temu gdy dowiedziałem się, że deweloperem tej arcyciekawej historii jest studio Dontnod, które na swoim koncie miało jedynie średnio udane Remember Me miałem sporo obaw, ale jak widać wszystkie były zupełnie bezpodstawne.

http://gtm.you1.cn/sharedfiles/filedetails/?id=584289779
FABUŁA
[Bez spoilerów]
Bądźmy szczerzy warstwa fabularna nie jest tu niczym odkrywczym. Co jakiś czas widujemy podobne tematy w książkach lub w filmach i Life is Strange bardzo dużo czerpie z tych dzieł kultury. Jednak jeśli chodzi o interaktywną przygodę jaką są gry mamy do czynienia z tym po raz pierwszy. I właśnie to powoduje, że wkraczamy na wyższy poziom doznań i możemy doświadczyć tej historii w najlepszy jak do tej pory wydaniu. Nie ukrywam, że podróże w czasie i efekt motyla to jedne z moich ulubionych motywów, co dodatkowo wzbudziło moje zainteresowanie, ale również spotęgowało oczekiwania. Zacznijmy może od drobnego zarysu fabuły i tego gdzie produkcja Dontnod zdobywa przewagę nad filmami i książkami. Protagonistka zyskuje władzę nad czasem, dzięki czemu może wpływać na losy swoje oraz innych stworzeń. Dosyć szybko uczy się ona korzystać ze swoich mocy, tak by naginać czas i przestrzeń pod swoje dyktando, w konsekwencji czego większość zdarzeń, w których bierze udział kształtuje się po jej myśli, przynajmniej do czasu... W grze jesteśmy w centrum wydarzeń, na które mamy ogromny wpływ. To my w większości sytuacji decydujemy komu chcemy pomóc oraz jak potraktować innych i jedną z najważniejszych koncepcji gry jest przesłanie, że choćbyśmy bardzo tego chcieli to nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim, więc nasz wybór zawsze będzie niósł za sobą zarówno pozytywne jak i negatywne konsekwencje. Z upływem czasu bardzo często okazuje się, że błaha decyzja dokonana na początku przygody będzie miała ogromny wpływ na to co dzieje się 10 godzin później w jej końcowej części. To jest właśnie piękno efektu motyla i LiS wykorzystuje ten motyw po prostu perfekcyjnie. Oprócz rewelacyjnej głównej fabuły mamy również masę wątków pobocznych, które także intrygują gracza i wciągają go w głębiej w świat gry tworząc iluzję żywego tła. Jednak największe wrażenie wywarło na mnie zakończenie, a dokładnie ostatnie kilkadziesiąt minut. Twórcy dostarczają nam emocjonalny koktajl, który musimy przełknąć bo w końcu sami go sobie nawarzyliśmy.

[Końcówka - lekkie spoilery]
Krótko mówiąc, zakończenie boli i to mocno, ale w pozytywnym znaczeniu. Najpierw przechodzimy przez konsekwencję naszych decyzji, ścierając się z ważnymi dla nas bohaterami i ich losem, a później dostajemy w twarz sytuacją, która nie stawia przed nami żadnych dobrych opcji. W tym momencie uświadamiamy sobie, że przez całą grę nie wybieraliśmy między dobrem, a złem lecz tym co według nas jest lepsze i gorsze. Zawsze po drodze ktoś cierpiał i końcowa część po mistrzowsku kontynuuje tę tendencję, stawiając przed nami wyniszczający emocjonalnie wybór. Niezależnie od tego na co się zdecydujemy i tak będziemy czuli się z tym źle. Czeka nas wzruszenie, złość, zaskoczenie czy smutek. Fakt, że twórcy potrafili wywołać u gracza tak mocne emocje robi kolosalne wrażenie.

http://gtm.you1.cn/sharedfiles/filedetails/?id=585258159
OPRAWA
Life is Strange na przekór większości współczesnych gier rezygnuje z foto realistycznej grafiki na rzecz stylizowanej kreski. Wszystko jest mocno przerysowane i nadaje grze niepowtarzalnego klimatu. O dziwo ten nieco kreskówkowy styl nie odbiera jej powagi, wręcz przeciwnie, działa tylko na jej korzyść, bo kiedy trzeba kolory są odpowiednio tonowane. Oczywiście nie jest to nic specjalnie oryginalnego, ale warto o tym wspomnieć bo nie wyobrażam sobie tego tytułu z inna oprawą. Tak prezentuje się stylistyka, ale strona techniczna również zasługuje na spore uznanie. Ogólnie grafika prezentuje się bardzo ładnie. Ostatnią częścią oprawy jest projekt i wykonanie lokacji i trzeba przyznać, że twórcy mimo małego stażu znają się na swoim fachu. Każde miejsce ma swój odrębny klimat i charakter, a do tego są one wykonane bardzo pieczołowicie i wypełnione ogromem zawartości pobocznej, którą gracz może do woli eksploatować, by poznać dogłębniej historię świata oraz jednostek w nim egzystujących.

Oprawa graficzna gry stoi na bardzo wysokim poziomie jednak to muzyka zasługuje na najwięcej uwagi. Nie będę ukrywał, że jestem ogromnym fanem OST w grach i zawsze przywiązuje do ścieżki audio sporą wagę. Tym bardziej ucieszył mnie fakt, że w Life is Strange jest ona nad wyraz dobra. Francuska grupa muzyczna Syd Matters, piosenkarz Jose Gonazalez czy chociażby Alt-J, których wcześniej zupełnie nie kojarzyłem chyba na dobre zagościli na mojej liście ulubionych tracków. Momentów, w których zostały wykorzystane najlepsze piosenki prędko nie zapomnę, bo są one zaaranżowane po mistrzowsku.

GAMEPLAY
Mechanizmy rozgrywki w LiS opierają się głównie na eksploracji, badaniu otoczenia i prowadzeniu rozmów z bohaterami niezależnymi. Większość z tych aspektów została wykonana idealnie i tak na przykład dialogi i wykorzystywanie w nich tego co sami odkryliśmy w świecie gry sprawiają, że czujemy się jego częścią i spoufalamy się z naszą postacią. Gameplay jest spokojny i dosyć powolny oraz pozwala nam dobrze zapoznać się ze wszystkim co przygotowali dla nas twórcy. Mimo swych zalet jest to również jedyna cecha gry przy której można się do czegoś przyczepić. Większość zadań jakie czekają na gracza wykonuje się rewelacyjnie, jednak w niektórych momentach twórców trochę poniosło lub nie mieli pomysłu na to jak urozmaicić rozgrywkę. Przez to czasem trafimy na mało realistyczne momenty, które nieco psują odbiór obrazu lub na irytujące zadania, jak chociażby sekwencja skradania w ostatnim rozdziale. Te drobne nieporozumienia deweloperskie są na szczęście jedynymi wadami produkcji i łatwo przymknąć na nie oko mają na uwadze całokształt.

http://gtm.you1.cn/sharedfiles/filedetails/?id=583642225
PODSUMOWANIE
Life is Strange to przede wszystkim gra piękna i jedyna w swoim rodzaju, niesamowite widowisko, które zapada w pamięć i daje do myślenia. Doskonała treść ozdobiona rewelacyjną obudową w postaci bardzo dobrej strony technicznej robią ogromne wrażenie. Jeśli ktoś gustuje w grach przygodowych i ceni sobie ambitną, dobrze opowiedzianą historię z ciekawymi bohaterami i klimatem to LiS będzie strzałem w dziesiątkę. Bardzo miła alternatywa w natłoku niedopracowanych, odgrzewanych kotletów, którymi bombarduje nas ostatnio branża gier. Produkcję, z którą miałem do czynienia w wielu aspektach mogę określić jako najlepszą grę w jaką grałem. Z pewnością jest to rewolucja w przekazywaniu emocji poprzez media rozrywkowe. Definitywnie nie straciłem moich pieniędzy i poświęconego czasu. Mimo to po jej skończeniu czuję się jakbym coś stracił...coś znacznie cenniejszego...

9.5/10
Postat 27 decembrie 2015. Editat ultima dată 29 aprilie 2016.
A fost această recenzie utilă? Da Nu Amuzantă Premiază
96 oameni au considerat această recenzie utilă
21 oameni au considerat această recenzie amuzantă
137.4 ore înregistrate (59.0 ore pâna la publicarea recenziei)
WPROWADZENIE
Serii Fallout raczej nikomu nie trzeba przedstawiać, liczby mówią same za siebie. Niemal pół miliona osób grających w jednym momencie w dzień premiery to nie lada wyczyn. Czwórce udało się wyprzedzić nie tylko Cs:GO i Dotę 2, ale również pobić rekord Gta V na Steam. Jednak jeśli jakimś cudem nadal ktoś nie wie czym jest ta gra to w największym skrócie. Fallout jest rpgiem z elementami akcji osadzonym w klimatach postapokaliptycznych przykładającym sporą wagę do eksploracji świata.
Koncept czwartej części tego cyklu nie odbiega znacząco od swoich dwóch najbliższych poprzedniczek. Główny trzon rozgrywki poza drobnymi urozmaiceniami nie uległ znaczącym zmianom. Nowości mają na celu sprawić by gra była bardziej przystępna dla niedzielnych graczy, chociaż szybsze tempo rozgrywki, prostsza i mniej złożona mechanika przetrwania czy uproszczenia dialogów to tematy sporne. Część starych graczy stwierdzi, że to naturalna kolej rzeczy i ta nieśmiała ewolucja była grze potrzebna, ale na pewno znajdą się ortodoksyjni wyjadacze, którym to nie przypadnie do gustu. W ogólnym rozrachunku zmiany te wychodzą grze na dobre i ubolewam jedynie nad odejściem od motywu przetrwania i nad dialogami.

FABUŁA
Fabularnie Fallout 4 przedstawia się znacznie ciekawiej niż chociażby New Vegas. Z początku twórcy serwują nam grywalną sekwencję sprzed wybuchu bomby, dzięki, której możemy przyjrzeć się dokładniej wydarzeniom, które w poprzednich częściach poznawaliśmy poprzez informacje z drugiej ręki. Chwilę później po tym jak cudem uniknęliśmy śmierci zostajemy pośpiesznie poddani hibernacji, tylko po to by następnie być świadkami zamordowania naszej żony/męża i porwania naszego dziecka. Główny bohater budzi się ze snu, jest zagubiony, nie wie dokąd iść, ale musi odnaleźć swojego syna.
Oczywiście fragment jaki tutaj opisałem to tylko część głównego wątku, a jak to często bywa w produkcjach Bethesdy zadania poboczne okazują się jeszcze ciekawsze.

OPRAWA
Spore kontrowersje przed premierą wywołała grafika, która na pierwszych trailerach nie wyglądała zbytnio okazale. Z każdym kolejnym filmem czy też screenem gra prezentowała się coraz lepiej i ta tendencja utrzymała się aż do premiery bo aktualnie wygląda ona dobrze. Tekstury są przyzwoitej jakości, a ilość obiektów otoczenia sprawia, że świat wygląda wiarygodnie. Na duże uznanie zasługują za to wszelkie efekty graficzne, zaczynając od dymów i mgieł, na rozbryzgujących się głowach przeciwników kończąc. Ten aspekt to naprawdę bardzo wysoki poziom. Krew i rozpadające się części ciał wyglądają świetnie, a efekty pogodowe kompletnie zmieniają wygląd otoczenia robiąc spore wrażenie na graczu. Jeśli komuś wciąż nie odpowiada grafika to wszelkie zaawansowane opcje pokroju teselacji czy 4k są obsługiwane, a osoby ze słabszym sprzętem również nie powinny mieć problemu ze zoptymalizowaniem gry pod swoje potrzeby ponieważ suwaków związanych z oprawą graficzną jest dużo.
Z resztą co się będę rozpisywał, oceńcie sami:
http://gtm.you1.cn/sharedfiles/filedetails/?id=552373555
http://gtm.you1.cn/sharedfiles/filedetails/?id=551863860
http://gtm.you1.cn/sharedfiles/filedetails/?id=553169438
Oprawa audio również trzyma poziom, muzyka jest klimatyczna i dobrze dobrana, a gdy przytłoczy nas mroczna atmosfera to zawsze można odpalić radio i rozkręcić imprezę. Piosenek jest sporo i są skomponowane zarówno z nowy tracków, jak też starych hitów z New Vegas. Myślę, że fani muzyki z poprzednich części nie będą zawiedzeni.

GAMEPLAY
Jednym z aspektów gry w których nastąpiła rewolucja jest niewątpliwie system walki. W poprzednich częściach zarówno ruchy bohatera jak i jego perswazyjne zdolności motoryczne wyglądały po prostu topornie i to nawet jak na 2008/2011 rok. Teraz walka została znacząco poprawiona. Jest szybsza, płynniejsza i przede wszystkim efektywniejsza. Bronie mają w końcu sensowny zasięg i celność, balans arsenału jest przyzwoity, a mechanika V.A.T.S. nadal użyteczna, więc można powiedzieć, że wszystko zostało na swoim miejscu, ale jest lepsze, przyjemniejsze i bardziej satysfakcjonujące.
Kolejną rewolucją, która w pewnym sensie łączy się z poprzednimi zmianami można nazwać dodanie systemu modyfikacji przedmiotów. Już pomijając to, że uzbrojenia i tak jest więcej niż w poprzednich częściach to jeszcze od teraz możemy dokonywać ulepszeń broni i pancerza, poprzez dodawanie do nich dodatkowych elementów. Sprzęt potrzebny do takich modyfikacji znajdziemy dosłownie wszędzie. Prawie każdy przedmiot w grze można rozłożyć na części, żeby potem wykorzystać je przy zabawie z naszymi pukawkami. Opcji jest zadziwiająco dużo i jest to kolejny element, który skutecznie wydłuża rozgrywkę.

DIALOGI
Kwestie rozmów z bohaterami niezależnymi w Fallout 4 również doczekały się zmian. Tutaj jednak niestety nie wyszło to idealnie. Po raz pierwszy w tym cyklu pojawia się dynamiczna kamera, która towarzyszy nam podczas rozmowy. Pomysł nie jest niczym nowym i był już używany w wielu grach, ale Bethesda poszła o krok dalej i dała graczowi wybór. Podczas rozmowy możemy skorzystać ze zmieniających się ujęć i przyglądać się powstałym scenkom wybierając tylko opcje dialogowe jak to ma miejsce w niemal każdej dużej współczesnej grze action rpg. Jednak możemy też po wybraniu tekstu dla naszego bohatera odejść kilka kroków od postaci z którą rozmawiamy i przykładowo podnieść ze stołu piwo. Bohater, z którym prowadzimy konwersację nie przestanie do nas mówić, a w momencie, w którym skończy dostaniemy o tym informację i będziemy mogli wybrać kolejną odpowiedź lub zadać kolejne pytanie. System ten jest strzałem w dziesiątkę i już teraz wiem, że 99% twórców podłapie go w swoich kolejnych grach. Jednak jak już wspomniałem dialogi nie są wolne od wad. Problemem może okazać przesadne streszczanie wypowiedzi jakie możemy wybrać podczas rozmowy. Od zawsze w tej serii podczas wyboru ścieżki dialogowej dokładnie wiedzieliśmy co powie nasz bohater, teraz dostajemy jedynie wskazówki odnośnie tematu i tonu jego wypowiedzi, przez co czasem niektóre wybory mogą okazać się niesatysfakcjonujące dla gracza.

BŁĘDY I PODSUMOWANIE
Bethesda przyzwyczaiła już graczy do tego, że ich produkcję są w większym lub mniejszym stopniu niedoszlifowane i Fallout 4 nie jest niestety wyjątkiem od tej reguły. Problemów nie ma co prawda jakoś strasznie dużo, ale co jakiś czas się przytrafiają. Czasem jakiś npc się zablokuje, czasem fizyka gry oszaleje, niekiedy pies nam zniknie czy też interfejs, straci swoją funkcjonalność na kilka sekund. Błędy te utrudniają grę, ale nie odrzuciły mnie one od niej, ani nie uniemożliwiły mi zabawy. Co prawda słyszałem o problemach z zawieszającymi się zadaniami lub usuwaniem zapisów gry, ale mnie to jak na razie nie spotkało.
W ogólnym rozrachunku nowy Fallout wypada bardzo dobrze, ale nie idealnie. Trochę szkoda, że gra nie spełniła wszystkich oczekiwań, ale z drugiej strony, zarówno kilka złych decyzji deweloperskich, jak też bugi, które są już chyba znakiem rozpoznawczym Bethesdy nie są aż tak dużymi mankamentami w kontekście do ogromu całości. Gra jest piękna i z pewnością warta uwagi.

+ Spory i wypełniony po brzegi świat
+ Grywalność jak nigdy
+ Dobra fabuła
+ Niepowtarzalny klimat
+ Muzyka!
+ Kolosalna ilość sprzętu oraz system craftingu
+ Innowacyjny system budowania
+ Ogrom zadań pobocznych
+ Niezła grafika

- Sporadyczne bugi
- SI
- Dialogi
- Uproszczenia, które poszły trochę za daleko
- Problemy z uruchamianiem gry

8.5/10
Postat 10 noiembrie 2015. Editat ultima dată 29 noiembrie 2015.
A fost această recenzie utilă? Da Nu Amuzantă Premiază
34 oameni au considerat această recenzie utilă
2 oameni au considerat această recenzie amuzantă
0.6 ore înregistrate
Kolejna głupia giera, która udaje cholernie trudną, ale robi to najprostszym możliwym sposobem, czyli po prostu jest do dupy. O ile w wielu grach tego typu, jak na przykład Binding of Isaac, Super Meat Boy, VVVVVV czy Hotline Miami poziom trudności jest wygórowany, ale uczciwy i satysfakcjonujący, tak w Super Distro jest on po prostu frustrujący. Zaczynając od beznadziejnego i topornego sterowania, które zostało spartolone po całości. Momentami myślałem nawet, że głównym bohaterem jest cegła, albo drewniana kłoda. Kolejnym problemem gry są jej idiotyczne założenia i kompletny brak konsekwencji w ich egzekwowaniu. Dla przykładu, każde otrzymane obrażenia odrzucają bohatera na niebotyczną odległość, przez co kontrolowanie go staje się praktycznie niemożliwe. Miałem kilka sytuacji gdzie natrafiłem na ruchomego "przeciwnika", który przerzucił mnie przez pół mapy do tyłu, a innym razem dotknąłem tego samego wroga 2 razy z rzędu i nie przemieściłem się nawet o milimetr. Projekt poziomów i usytuowanie przeszkód to jeszcze większa katastrofa, a do tego zadawane przez nie obrażenia i pole rażenia są tak niejasne, że stają się mordęgą niemalże nie do przejścia. Oprócz tych najważniejszych rzeczy mamy jeszcze paskudną grafikę, irytującą muzykę i inne drobne problemy. Ogólnie gra jest prawie niegrywalna, ale z racji, że PONOĆ jest dosyć krótka i ŁATWO można zdobyć achivy oraz, że była za 0.09 eu to się na nią skusiłem. Popełniłem błąd.... Duży błąd...

1/10
Postat 3 noiembrie 2015. Editat ultima dată 20 februarie 2016.
A fost această recenzie utilă? Da Nu Amuzantă Premiază
29 oameni au considerat această recenzie utilă
2 oameni au considerat această recenzie amuzantă
6.9 ore înregistrate (6.2 ore pâna la publicarea recenziei)
Co tu dużo mówić. Hotline Miami to indyk prawie idealny. Większość aspektów jest wykonane po prostu rewelacyjnie, a sam pomysł na rogrywkę jest cholernie świeży. Wyśrubowany poziom trudności daje zadzwiająco dużo frajdy. Jednak najbardziej w tym wszystkim zaskoczyło mnie to, że gra opowiada bardzo dobrą historię. Spodziewałem się czegoś prostego w stylu Binding of Isaac, a dostałem wciagający i przemyślany scenariusz, z kilkoma niezłymi zwrotami akcji. Oprócz tego na uwagę zasługuje także ryjący banię soundtrack, który idealnie pasuje do dynamiki gry i nadaje poziomom głebi. Tak naprawdę jedynym problemem tej gry jest to, że dosyć szybko się kończy, bo ani bardzo rzadkie błędy, ani lekko głupiejące SI nie mają znaczącego wpływu na zabawę. Chociaż długość gry nieco rekompensuje jej losowość, mianowiscie rozstawienie przedmiotów do walki z przeciwnikami, jak również obecność masek, jakie odblokowujemy z czasem i które zmieniają nieco rozgrywkę.

+ Gameplay
+ Fabuła
+ Muzyka
+ Grafika
+ Ogrom losowych bajerów

- Trochę krótka
- Rzadkie błędy
- SI czasem świruje

9/10
Postat 1 noiembrie 2015. Editat ultima dată 16 noiembrie 2015.
A fost această recenzie utilă? Da Nu Amuzantă Premiază
16 oameni au considerat această recenzie utilă
2 oameni au considerat această recenzie amuzantă
7.0 ore înregistrate (6.8 ore pâna la publicarea recenziei)
Jeśli miałbym opisać grę "Anna" dwoma słowami to z pewnością byłoby to: "niedoceniona perełka". Być może pod względem mechaniki, grafiki i niektórych zagadek gra nie robi aż tak piorunującego wrażenia, ale fabuła, klimat i muzyka to po prostu majstersztyk. Jeśli komuś się nie chce czytać to już na wstępie powiem, że jest to gra warta uwagi dla każdego gracza, a fan przygodówek po prostu nie może przejść obok niej obojętnie.

Historia z początku jest bardzo szczątkowa, a to jaki będzie jest ostateczny wydźwięk zależy w dużej mierze od nas. Gracz może zakończyć swoją przygodę dosłownie w dowolnym momencie, wychodząc z domu i zamykając drzwi wraz z zawartą za nimi historią. Niestety ta opcja jest dostępna tylko do czasu aż dom nie zacznie się przemieniać. To wszystko dlatego, że coś ewidentnie nie chce, żebyśmy gmerali w środku i każe nam wyjść, ale gdy za bardzo to coś rozgniewamy ucieczka stanie się niemożliwa. I tutaj właśnie tkwi piękno tej gry, 8 zupełnie innych zakończeń sprawia, że mamy realny wpływ na to co się wydarzy i nie jesteśmy tylko obserwatorem, który idzie po sznurku jak w większości przygodówek. Co prawda część zakończeń nie jest specjalnie satysfakcjonująca, ale tak chyba miało być, co można wnioskować po tym, że jedno z najlepszych naprawdę masakruje.

Następnym bardzo istotnym aspektem tej produkcji i niewątpliwie jedną z jej największych zalet jest klimat. Na starcie widzimy malownicze tereny, nasycone pięknymi barwami, ale wchodząc do domu dociera do nas fakt, że miejsce w jakim się znajdujemy z pięknem nie ma nic wspólnego. Z upływem czasu dom ulega zmianie, oczywiście na gorsze i zaczyna wyglądać coraz bardziej przerażająco. Nie są to tylko zmiany kosmetyczne, bo wygląd i kształt lokacji czasami zmienia się nie do poznania, a przy tym dźwięki jakie docierają do naszego ucha również nie są już takie same. Klimat stopniowo budują także przedmioty jakie znajdujemy na swojej drodze, a w szczególności książki i listy pozostawione przez byłych mieszkańców rezydencji. Historia jest bardzo mroczna i pomimo, że wyskakujących "stworów" jest tutaj jak na lekarstwo, to niepokój towarzyszy nam praktycznie do samego końca. Wielu producentów horrorów i thrillerów mogłoby poprosić studio Dreampainters o rady w kwestii budowania napięcia.

O ścieżce dźwiękowej jaką oferuje "Anna" mógłbym pisać godzinami. Jest ona tak dobra, że nawet rok po tym jak ukończyłem grę po raz pierwszy, od czasu do czasu wracam do wybranych utworów. Są one rewelacyjnie zaaranżowane i idealnie wpasowują się w klimat lokacji, które eksplorujemy w grze. Wraz ze zmianą ich wyglądu zmienia się również akompaniament, który balansuje pomiędzy sielankowymi i mrocznymi klimatami oraz przedziwną mieszanką nostalgii z czymś co mógłbym nazwać uosobieniem popadania w obłęd. Oczywiście muzyka to tylko część oprawy audio, a równie ważne dla całej gry są dźwięki otoczenia. Przemieszczając się pomiędzy pokojami cały czas coś słyszymy, czy to skrzypiące drzwi, czy jęki z sąsiedniego pokoju lub dziwne wstrząsy. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że odgłosy, które z definicji powinny budzić u nas niepokój tak naprawdę zapewniają nam bezpieczeństwo. Dzieje się tak, ponieważ najgorsza ze wszystkich dźwięków jest głucha cisza, która zapada, chwilę przed tym gdy ma wydarzyć się coś złego. Nie pamiętam innej gry, w której bardziej od jęków i krzyków przerażałaby mnie cisza. Jest to naprawdę spory wyczyn bo w dzisiejszych czasach straszenie klimatem i odpowiednie budowanie napięcia to rzadkość.
Na temat wad "Anny" wypowiem się w tylko w kilku zdaniach bo jest ich naprawdę niewiele, ale są trochę irytujące. Pierwszym problemem jest dosyć otępiała mechanika, kursor czasem nie zachowuje się tak jak powinien i to zarówno podczas chwytania przedmiotów jak ich przemieszczania. Dosyć często miałem problem z otwieraniem drzwi czy wysuwaniem szuflad. Drugim mankamentem są niestety zagadki, czyli element, który w grach przygodowych odgrywa dość znaczącą rolę. O ile większość z nich jest w porządku, tak co jakiś czas trafia się mocno nietrafiony pomysł przy którym trzeba spędzić stanowczo zbyt dużo czasu, błąkając się bezmyślnie po pomieszczeniu w poszukiwaniu rozwiązania. Oczywiście to może być tylko mój problem bo nie ukrywam, że geniuszem nie jestem i być może przerósł mnie poziom trudności. Ostatnią rzeczą, która dosłownie raziła mnie w oczy jest grafika. Same tekstury wyglądają w porządku jak na indyka, ale nasycenie kolorów w niektórych momentach jest bardzo mocno przesadzone i gra nie tylko wygląda nierealistycznie, ale wręcz brzydko. W produkcjach, przy których zazwyczaj bawi w nocy, taki błąd jest niedopuszczalny.

Kilka screenów na dokładkę:
http://gtm.you1.cn/sharedfiles/filedetails/?id=524427328
http://gtm.you1.cn/sharedfiles/filedetails/?id=524320618
http://gtm.you1.cn/sharedfiles/filedetails/?id=524427462
+ Nieliniowa fabuła(wiele zakonczeń)
+ Mroczny i przytłaczajacy klimat
+ Świetna oprawa audio
+ Pieczołowitość i szczególowość

- Problemy związane z gameplayem
- Mocno przesycone kolory i grafika
- Momentami przesadnie trudna

8.5/10
Postat 26 octombrie 2015. Editat ultima dată 26 septembrie 2016.
A fost această recenzie utilă? Da Nu Amuzantă Premiază
50 oameni au considerat această recenzie utilă
53 oameni au considerat această recenzie amuzantă
0.6 ore înregistrate
Recenzja w stylu amatorskiej creepy pasty, zawiera spoilery.

Idę przez las, nie wiem dokąd, nie wiem skąd. Mój wzrok sięga kilkunastu metrów. Z każdym kolejnym krokiem słysze coraz więcej dźwięków dobiegających z zarośli dookoła mnie. Poruszam się na tyle szybko, by nic nie mogło mnie dogonić, ale zarówno na tyle wolno, by pozostać niezauważonym. Co jakiś czas sprawdzam czy odgłosy kroków, które słyszę aby na pewno należą do mnie. Regularnie zerkam za siebie. Czuję czyjś oddech na karku, zdaję sobie sprawę z nadchodzącego zagrożenia, ale nie mogę go dostrzec. Dźwięki zaczynają robić się coraz dziwniejsze, a atmosfera coraz bardziej mnie paraliżuje. Powinienem uciekać. Mijam kolejne opuszczone budynki i wciąż nie mam pojęcia kiedy nastapi koniec koszmaru. I nagle jeb, łubudu, dżamp sker z dupy na ryj i jeb słuchawkami. Chora gra.
Postat 26 septembrie 2015. Editat ultima dată 1 mai 2016.
A fost această recenzie utilă? Da Nu Amuzantă Premiază
19 oameni au considerat această recenzie utilă
O persoană a considerat această recenzie amuzantă
12.6 ore înregistrate (12.3 ore pâna la publicarea recenziei)
Camera Obscura to debiutancka gra studia Anteater Games. Z początku wygląda jak zwykła, niszowa platformówka, z naciskiem na logiczne myślenie, ale po spędzeniu ponad 10 godzin przy tej produkcji mogę powiedzieć, że to jeden z najbardziej niepozornych tytułów w jakie grałem.

Cała mechanika rozgrywki opiera się na tworzeniu tymczasowych platform, które przemieszczają się wraz z ruchem postaci. I to jest dosłownie wszystko, cały gameplay w jednym zdaniu. Biegamy, raz za czas wciskamy guzik odpowiedzialny za tworzenie platform, ustawiamy się odpowiednio i przechodzimy dalej. Jednak ten system jest do tego stopnia wybitny, że można na nim oprzeć kilkadziesiąt poziomów, a i tak każdy będzie zupełnie innym wyzwaniem, dzięki czemu przemieszczanie się po kolejnych lokacjach kompletnie się nie nudzi. Dodam jeszcze, że w grę wbudowany jest całkiem zgrabny edytor, a w warsztacie Steam znajduje się kolejne kilkadziesiąt tworów do ogrania, tak więc jest co robić. Większość etapów kampanii wykonano bardzo dobrze, a niektóre wręcz zachwycają swoją złożonością. Zdarzają się oczywiście pojedyncze przypadki, gdzie twórców trochę poniosło z poziomem trudności, aczkolwiek w większości jest on szalenie satysfakcjonujący.

Pomimo rewelacyjnego pomysłu na gameplay nie jest on wcale najlepszym aspektem Camera Obscura. Tym co udało się tutaj najbardziej jest powalająca muzyka. Maksymalnie niszowe kompozycje po prostu ociekają klimatem i tworzą niesamowitą atmosferę. Wiele razy zamiast skupiać się na grze, po prostu przystawałem na chwilkę, żeby posłuchać melodii przygrywającej akurat w tle. Dla przykładu:
https://www.youtube.com/watch?v=HqyBK9njHpc
https://www.youtube.com/watch?v=WRyGPptPKdI&feature=youtu.be&list=PLP0jCPw9IPWiNlmF027ruTt3lHh5k_kZr
https://www.youtube.com/watch?v=-39xRWP3mOc&list=PLP0jCPw9IPWiNlmF027ruTt3lHh5k_kZr&index=32(POTENCJALNY SPOILER POD KONIEC)

W każdej normalnej recenzji można by się jeszcze rozpisać na temat strony wizualnej, ale tutaj lepiej zostawić to bez komentarza. Jednak nie dlatego, że wygląda ona brzydko. Grafika w Camera Obscura jest stylizowana, więc o tym jak się prezentuje każdy musi zdecydować indywidualnie. Zanim zagrałem to wydawała się nieco szkaradna, ale teraz po ukończeniu gry uważam, że ma ona swój klimat.

Bo ta niepozorna produkcja niewątpliwie ten klimat ma i pomimo, że przy pierwszym kontakcie nie wygląda zbyt zachęcająco, bo wszystko wydaje się być bez składu tak po zapoznaniu się z fabułą i po przegraniu tych kilku godzin można śmiało założyć, że ma to jakąś głębię. Z pewnością dużą rolę odgrywa w tym muzyka, ale dosyć niecodzienny sposób przekazywania treści również. Według mnie każdy kto uważa się za fana platformowych gier logicznych nie może przejść obok tego tytułu obojętnie. Jest on po prostu zbyt dobry i to pod zbyt wieloma względami.

+ Innowacyjny gameplay
+ Fenomenalna muzyka
+ Wysoki, ale satysfakcjonujący poziom trudności
+ Udany projekt poziomów...

- ...z kilkoma wyjątkami
- zdarzają się bugi

9/10
Postat 14 septembrie 2015. Editat ultima dată 2 mai 2016.
A fost această recenzie utilă? Da Nu Amuzantă Premiază
9 oameni au considerat această recenzie utilă
1,808.2 ore înregistrate (1,808.2 ore pâna la publicarea recenziei)
MOBA games are created to be addictive and nothing more, U are literally doing same things in every match over and over again. I can't believe how much time I've wasted on this garbage. It wasn't even fun for me anymore for ages...
Also MOBAs are known of toxic communities and SMITE isn't any differend.

Better don't waste ur time.
Postat 8 septembrie 2015. Editat ultima dată 1 noiembrie 2020.
A fost această recenzie utilă? Da Nu Amuzantă Premiază
< 1 ... 9  10  11  12  13 ... 15 >
Se afișează 101-110 din 142 intrări